czwartek, 27 czerwca 2013

KIERUNEK - TOSKANIA CZYLI JAK CZTEROOSOBOWA RODZINA MA NIE ZWARIOWAĆ PRZEZ DWIE DOBY W JEDNYM AUCIE


Właściwie nie pamiętam kto wpadł na pomysł, aby prawie 1900 km dzielących Gdańsk od Sieny pokonać akurat samochodem. Teraz nie czas jednak zastanawiać się nad tym. A poza tym ci ze Sztokholmu mają dalej ;)
Kawał drogi przed nami, ale damy radę! Najważniejsze pozytywne nastawienie. Zakładam, że dzieci będą grzeczne jak aniołki i nuda nas nie dopadnie. Pomogą nam w tym:

1. Wysłużona i wypaluszona, lecz niezastąpiona gra Katuvu od Djeco (btw odlotowa ta ich strona). Zasady niby są, ale moje dzieci traktują je dość swobodnie, co w ogóle nie ma znaczenia. Ubaw jest po pachy i to najważniejsze.



2. Gdy duch rywalizacji w drużynie wzrośnie przejdziemy do wersji pisemnej. Najlepiej od razu wydrukować kilka egzemplarzy - do ściągnięcia na MomsMinivan. Na tej stornie również wiele samochodowych Bingo do wydruku. To gdy czterolatek wskoczy na level 2.


3. Stąd płynnie przejść możemy do zabaw grafomotorycznych (jak nazywa je Agata).
Połącz kropki, labirynty, kolorowanki, rozwiązywanki drukujemy w ilościach zagrażających światowemu zadrzewieniu. Ściągamy np stąd


Najlepiej w zestawie z organizerem z etsy:



4. Bileciki do kontroli! Drukujemy całe naręcze i dajemy dzieciom przed podróżą. Co 100 km (lub np w strategicznych punktach podróży, które zapiszemy na biletach) przeprowadzamy tzw. "kontrol".  Kluczowy jest dziurkacz. Gdy wszystkie bilety się zużyją, to znaczy, że jesteśmy u celu!



5. Planszówki. I sprytny sposób na niegubienie kostek w czasie jazdy.


6. Gdy wszystko zawiedzie pozostaje jedno: LEGO.

via kv.barn


Taka jest moja wyidealizowana wizja podróży z dziećmi. Dłuuuuugiej podróży. A znając życie minie ona tak:



A zatem arrivederci!





Pin It

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz